Panieński Białej Wiedźmy

 

Zanim zobaczycie prawdziwie jesienny szyk ślubu Białej Wiedźmy dajcie się zaprosić na relację z jej Wieczoru Panieńskiego. Każdy kolejny Wieczór Panieński jest dla nas wielkim wyzwaniem, staramy się żeby był jak najbardziej dopasowany do charakteru i stylu przyszłej Panny Młodej.


Jednak co zrobić i jak zorganizować idealną zabawę dla osoby, która jest bardzo niejednorodna, ma niesamowicie dużo energii i jeszcze więcej zainteresowań? Długo myślałyśmy nad tym, jaki temat będzie najlepszy i kiedy już wszystko było przygotowane „z zaufanych źródeł” dotarła do nas informacja, że PM chciałaby żeby było ekstremalnie... Cóż było robić trzeba było trochę zmienić plany i dorzucić następną atrakcję. Stwierdziłyśmy, że dla tak skomplikowanej jednostki, jaką jest Biała Wiedźma nie sposób będzie zawęzić imprezy tylko do jednego elementu, dlatego wymyśliłyśmy, że skupimy się na wszystkim, co nasza przyjaciółka lubi najbardziej.
Konstrukcja tego „ostatniego dnia wolności” wygląda u nas od kilku lat w podobny sposób, który sprawdza się dla wszystkich panien w naszej grupie. (Więcej o tym, jak zorganizować perfekcyjny wieczór panieński dowiecie się już wkrótce.)
Zaczęłyśmy od wybrania tematu przewodniego, który wpłynął na stroje gości i dekorację kolacji. Zdecydowałyśmy się na eleganckie zestawienie B&W (black and white). Wszystkie uczestniczki poprosiłyśmy o ubranie szpilek, które nasza przyszła PM kocha miłością wielką i ma w swoim posiadaniu wiele modeli i kolorów. 

 
Kiedy już wiedziałyśmy w co się ubrać, musiałyśmy dojść do tego, co chciałybyśmy robić, gdzie zabrać naszą Białą, szaloną koleżankę. :)

Kiedy miałyśmy już ustalony plan nie pozostało nam nic innego, jak zachować wszystko w tajemnicy, a Białej Wiedźmie wręczyć ręcznie robione zaproszenie, nawiązujące jednocześnie do klimatu wieczorka jak i miłości naszej przyjaciółki do książek.
Zaproszenie zaprojektowałyśmy i wykonałyśmy ręcznie (głównie Czarna Wiedźma, która ma z nas najlepszą rękę do kokardek, klejenia i tworzenia dekoracji).



Do zaproszenia dołączyłyśmy mailową instrukcję...





Jak widzicie tekst instrukcji miał na celu przekazać najważniejsze informacje, jednocześnie nie zdradzając zbyt wielkiej ilości szczegółów.

Ten szczególny dzień zaczęłyśmy od przejażdżki do miejsca pierwszej, ekstremalnej atrakcji. Był to jednocześnie główny prezent od wszystkich bliskich Pannie Młodej kobiet.
Tak jak chciała - tak dostała. Było ekstremalnie...



Skok ze spadochronem okazał się strzałem w 10! Panna Młoda była niesamowicie zaskoczona, ale jednocześnie super podekscytowana, było to doświadczenie, którego nie zapomni długo. A my cieszyłyśmy się, że udało jej się wylądować bez przeszkód i możemy udać się do następnej części atrakcji.

Po emocjach związanych z szybowaniem w przestworzach przyszła pora żeby się trochę wyciszyć.
Przebrane w tematyczne stroje udałyśmy się na teren Muzeum Śląskiego gdzie mogłyśmy swobodnie pozować przed obiektywem niezawodnych Koźliki Amatography. Zdjęcia to kolejna rzecz, którą lubi nasza Panna Młoda i to zarówno po jednej jak i drugiej stronie aparatu.
Krótka sesja zdjęciowa wprawiła uczestniczki wieczoru w dobry nastrój, a Czarna Wiedźma i ja miałyśmy chwilę żeby przygotować salę restauracyjną na przybycie wszystkich gości.



 


 


 


 

Restauracja Moodro, przywitała nas specjalnie przygotowanym dla nas stołem, miłą obsługą i oczywiście pysznym jedzeniem.
Zdecydowałyśmy się na prostą dekorację, która podkreśla elegancki klimat restauracji.
Białe kwiaty, perełki i kobiece czarne kokardki zdobiły nakrycia dla gości.

W trakcie kolacji miałyśmy okazję wziąć udział w krótkiej degustacji win, które były idealnie dobrane do potraw, które spożywałyśmy. Był to kolejny punkt programu, który korespondował z zainteresowaniami Białej Wiedźmy.

 









Nasycone zarówno wyśmienitymi smakami, jak i przyjemną atmosferą skierowałyśmy swe kroki do miejsca naszych wieczornych harców – Drzwi Zwanych Koniem.
Po drodze zrobiłyśmy portretowe zdjęcia Polaroidem, które potem od razu umieściłyśmy w specjalnie przygotowanym albumie.

Część wieczorna nie mogła odbyć się bez gier i zabaw oraz domowego słodkiego bufetu, który stworzyłyśmy na specjalne życzenie Panny Młodej.



Nasza Biała Wiedźma miała okazję wykazać się wieloma talentami: oratorskim, tanecznym, wokalnym itd. Wszystko po to, aby udowodnić, że nadaje się na znakomitą żonę.

Ostatnią częścią prezentu był specjalnie przygotowany filmik, który opowiadał o Białej Wiedźmie, pokazywał różne sentymentalne oraz zabawne sytuacje. W tworzenie tej emocjonalnej pamiątki zaangażowani byli wszyscy przyjaciele, przeprowadziłyśmy z nimi serię wywiadów, w których opowiadali między innymi o tym, w jakich okolicznościach poznali Białą Wiedźmę, jakie wywarła na nich wrażenie, a także - jakim według nich byłaby warzywem. Pokazałyśmy również przygotowania do ślubu (wybór tej jedynej sukienki), każdy mógł również złożyć naszej przyjaciółce życzenia.

„Wieczór” trwał w sumie prawie 24h, kończąc się prywatnym karaoke, ale o tym niech lepiej legendy milczą. ;)

Boho wedding

Jak zrobić zupełnie inny ślub?

Wydaje się, że śluby w Polsce zawsze wyglądają tak samo. Kościół, biała suknia, biała sala, kilkudaniowy obiad, obfita kolacja, eleganckie stroje, panie w szpilkach... Nic bardziej mylnego. Ślub ma być uroczystością dedykowaną Państwu Młodym, taką, która będzie zgodna z ich oczekiwaniami, marzeniami, fantazjami i stylem. To, że można inaczej udowodniła nasza Ruda Wiedźma, która wraz z wybrankiem zdecydowała się na ślub w stylu boho, w górach, gdzie nie można dojechać autem. Dostarczenie tam wszelkich dekoracji i jedzenia było dla nas sporym wyzwaniem logistycznym, ale dałyśmy radę :)
Chatka na Rogaczu, niedaleko Bielska-Białej, zamieniła się piękny, rustykalny i kolorowy dom weselny, gościom towarzyszyły cudowne widoki, był piknik, tańce pod gwiazdami i ognisko.
Jak wyszło - przekonajcie się sami. Klimatu tego wesela nie są w stanie oddać żadne słowa...

Za zdjęcia dziękujemy Patrykowi Wolańskiemu. Ślub ten zauważony i doceniony został przez Bridelle. bardzo nam miło :)

Przygotowania. Zdecydowałyśmy się na bambusowe talerze i sztućce, ozdobione kolorowymi piórkami.


Na stole, oprócz talerzy, znaleźć można było polne kwiaty i lampiony zrobione ze słoików, przewiązanych wstążkami w kolorach przewodnich - pastelach - różu, zieleni, błękicie, fiolecie i pomarańczy.

Wszystkie kwiaty, łącznie z bukietem Panny Młodej przygotowywałyśmy same. Atma stróżowała :)

Wnętrze chatki zdobił napis "LOVE" w kolorach przewodnich.

Zamiast szklanek wybrałyśmy zamykane słoiczki z rurką. Zrobiły furorę!

Suknia Panny Młodej z dopinanym dołem, zrobionym z całej masy koronek.
Warsztat florystyczny :)


Przygotowany stół czeka na gości.


Były signature drinks inspirowane Doctorem Who i pyszne wino. Mocniejsze trunki chłodziły się w balii :)

Jak wiemy, żadna przygoda nie zaczyna się od jedzenia sałatki :P

Pan Młody już niemal gotowy...

Tymczasem Panna Młoda szykuje się w asyście sztabu specjalistów. Na zdjęciu nie widać dwóch kamerzystów, fotografa i psa :)

Dla zmarzluchów przygotowałyśmy kocyki.

Słoiczki z kranami czekają na lemoniadę.

Bufet słodko-herbaciany już ustawiony.

Pan Młody z drużbami i przyjaciółmi. Jak widać - nie było sztywnego dress code'u.

Szpilki w dłoń, trampki na nogi i idziemy wziąć ślub!

Ten moment...

Deski do krojenia pomalowałyśmy farbą tablicową. W ten sposób stworzyłyśmy ciekawy i oryginalny sposób podawania zakąsek.

Tak prezentuje się wyłożony lnianym obrusem stół. Apetycznie, prawda?

Podstawki zrobione z drewna nadały całości rustykalnego charakteru.

Bardzo dzielna Panna Młoda.

Ślubne widoki.

Piknik poślubny - na trawie z kocykami i zakąskami.

Panna Młoda z druhnami. Druhny wybrały boho sukienki z bawełny w kolorach przewodnich i koronkowe kamizelki.

Nawet kieliszki pozostały w klimacie! Małe słoiczki świetnie sprawdziły się w tej roli.


Szczęśliwi Państwo Młodzi.

Czy można sobie wyobrazić piękniejsze widoki w dniu ślubu?

Weselne ognisko. Nie zabrakło ulubionych marshmallows Panny Młodej :)